poniedziałek, 29 listopada 2010

Grecja cd...


 Miasto


Pośrodku jednego z głównych skrzyżowań Aten znajduje się rzeźba. Jest to wyobrażenie postaci ludzkiej złożonej z mnóstwa potłuczonych odłamków szkła, ułożonych jeden na drugim kształtując w ten sposób sylwetkę ludzką. Widzę ją często kiedy przejeżdżam autobusem obok. 
Postać w swym założeniu, jak sądzę, ma przedstawiać idącego, ba spieszącego się dokądś człowieka. Fragmenty szyb ułożone poziomo potęgują jeszcze wrażenie ruchu. Sprawiają, że ta postać jest jakby ruchowi podległa, jest ruchem, komponuje się z ruchem i rozpływa się wraz z nim. Rzeźba pasuje do tego miasta, pasuje do każdego miasta. Określa i definiuje miasto. Jest częścią składową miasta. Poddaje się jego prawom i zasadom. Czy ustawiono ja po to, aby przypominała nam, że jesteśmy jednostkami określającymi i nadającymi sens miastu, jednocześnie godząc się na niewolnicza uległość wobec niego?


Rzeźba określa miasto. 
Miasto jest złożonym systemem ulic, domów, ludzi, zwierząt i pojazdów. 
Przyjeżdżając tutaj zgodziłam się uczestniczyć w tym skomplikowanym misterium. Powodowana jakimś niezrozumiałym instynktem, bardzo chciałam włączyć się w ten porządek, poznać tajemnicze reguły rządzące tym miastem. Podążałam więc za wszystkimi, sunąc ruchomymi schodami w paszczę metra. Wysiadając z pociągu wszyscy rozdzielaliśmy się idąc w prawo albo w lewo, sunąc z kolei ku światłu.
Omijaliśmy kosze na śmieci, uciekaliśmy przed klaksonami samochodów, straszyliśmy koty i ptaki  Chodziliśmy pod górkę i z górki, zatrzymywaliśmy się na światłach. 
Czasem prosto z ulicy wypadało się na park albo skwer i  kiedy znienacka pojawiała się taka kępa zieleni automatycznie pojawiało się zmęczenie i chęć odpoczynku. 
Siadało się wtedy na ławeczce, cieszyło oko gruchającymi gołębiami, paliło papierosa. Uspokajało to moje rozchwytywane zmysły, dawało możliwość przemyślanego wyboru kolejnej trasy zawsze w jakimś celu...
Czułam się szczęśliwa zrozumiawszy sposób istnienia miasta. 
Poczułam się rzeźbą w ruchu. Cel pojawiał się po celu, nadawał sens. 
Celowość jest jedną z zasad miasta.



Potrzebna mi była świadomość, potrzebne mi były te cele. Po tym co było wcześniej, to miasto, jego świadomość, uczestniczenie w nim, bycie trybikiem w maszynie rzeczywistości, mrówką w mrowisku wprowadzało mnie na nowo w machinę tego wszystkiego, w jego cudowną przyziemność. 
To uczucie uspokajało i sprawiało, że czułam się znów gdzieś, a nie pomiędzy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz