Był to rok 2003. Dostałam stypendium do Aten i sobie pojechałam, sama, samiuteńka na całe 4 miesiące.
 |
Ateny. Akropol. Kapitele jońskie.
W upalne dni uwielbiałam leżeć w cieniu najlepiej Erechtejonu, z książką, walkmenem (obowiązywały wtedy zamiast mp3 i ipodów), paczką fajek i butelką wody mineralnej. Przysypiałam czasem, od czasu do czasu otwierając oko, sycąc się widokiem otoczenia... |
Oswajanie
Oto i moja Grecja, moje wielkie marzenie z dzieciństwa.
Przyjechałam tu aby je zrealizować i nie zwariować. Są jej dwie postaci: ta od wewnątrz i ta na zewnątrz!
Ta od wewnątrz to oddane mi do użytku mieszkanie na ulicy Arnis pod numerem 7. Jest na razie zbyt duże, puste i za ciche jak na moja osóbkę!
Skuliłam się ze wszystkimi swoimi rzeczami w jednym pokoiku z dwoma łóżkami!
Powoli i nieśmiało zaczynam go anektować dla swoich potrzeb, ale jak na razie jest mnie tu za mało.
Podbijanie zaczyna się od łóżka. Kiedy je przykryłam swoim śpiworem, nadałam mu swój zapach, wygniotłam – uznałam za swoje – ŁÓŻKO CAPTA!!!
Dość szybko i łatwo podbiłam dwie szafki wokół łóżka, tak jakby przynależały do niego! Nadałam im swoje cechy w postaci książek, kaset, popielniczki i ogólnego rozgardiaszu. Zawiesiłam swoją flagę – jest to zdjęcie mamy z Tolą – moją jamniczką, na tle naszego garażu.
Pokój jest zdecydowanie za duży, i nie wiem jak i czym okiełznać resztę! Chciałam powiesić mapę na ścianie ale na razie nie posiadam nic chwytnego ewentualnie lepnego.
Naprzeciw łóżka jest krzesło – to proste. Teraz wisi na nim moja torba i dwa swetry.
Łazienkę podbiłam od razu z ogromną przyjemnością, kuchnię zresztą podobnie. Reszta mieszkania jest mi niepotrzebna. Staram się w niej nie przebywać – tam są smoki...
...
Nocami kiedy kładłam się spać i gasiłam światło, zanurzałam się w abstrakcyjnej ciemności. Wtedy wszystko stawało się drastycznie, kontrastowo czarne. Nawet cisza dostosowywała się do ciemności potęgując swój bezdźwięk. W takich chwilach o nagłe bicie serca przyprawiał mnie każdy nachalny odgłos dobywający się z zewnątrz, dopóki nie odkrywałam jego namacalnego umysłowo źródła.
Zawsze trwało chwilę zanim oswoiłam ten nocny wymiar. Kiedy poczułam się pewniej zaczynałam myśleć.
Nie wiem jaką strukturę ma ciemność, ale myśli krążą w niej inaczej, swobodniej. Są bardziej wyraziste niż za dnia. Może dlatego, że światło rozpraszając się implikuje konieczność rejestrowania mnóstwa szczegółów, rozpraszając nasze niezmącone myśli...
Lubiłam te noce na ulicy Arnis 7...
 |
Ateny widok z Akropolu.
Najbliżej w dole Agora ateńska - miejsce idealne do słodkich, historycznych rozmyślań.
Gdzieś tam w tle miasta moje mieszkanko na ulicy Arnis 7
|
Wyświetl większą mapę
A to właśnie mapka z moim mieszkankiem...